czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 10.

Para.

-To wspaniale - Alexa podniosła głowę znad książki, gdy Hanna wleciała do pokoju i powiedziała jej o sprawdzianach. - A gdzie Nel? - zapytała rozglądając się po sypialni. 
-Ona jest odrobinę zła. - sprostowała Olivia. - nie dostała się. - w jej głosie dało się wyczuć wyraźne współczucie. Bardzo lubiła Nel, więc nie chciała dopuścić do siebie myśli, że nie będą razem grały. 
-Trudno - przerwała ciszę Alexa  jakby dość obojętnym tonem. - Może za rok jej się uda - podkreśliła szybko czując na sobie dziwne spojrzenia koleżanek. 
-Pójdę już - powiedziała po chwili Liv. Nagle odczuła silną potrzebę przejścia się. Tylko ona i nikt inny. Nie czekając na odpowiedź wyszła z sypialni. Zeszła po wąskich, krętych schodach i przeszedłszy cały pokój wspólny znalazła się w długim tunelu, który już tak dobrze zdążyła poznać. Zwolniła trochę kroku i spuściła głowę w dół. Czarna szata z zielonymi obszyciami falowała jej pod nogami niczym spokojne, niewzburzone morze. Znalazłszy się w Sali wejściowej na moment się zatrzymała. Nie wiedziała tak na prawdę dokąd zmierza, ale po chwili namysłu poszła jednak w górę długimi, szerokimi schodami. 
-Samotny spacer? - usłyszała łagodny, ale bardzo ciekawski głos gdzieś z prawej strony. Odwróciła głowę i zauważyła, że jeden z obrazów uśmiecha się do niej. - Złe oceny, czy chłopak Cię zostawił młoda damo? - mówiła do niej jakaś starsza kobieta z fikuśnie upiętymi włosami, ubrana w długą, wytworną suknie.
-Nic z tych rzeczy - odrzekła Olivia i wykrzywiając usta w coś, co zapewne miało być uśmiechem poszła dalej. 
Światło dzienne wlewało się do zamku wszystkimi oknami, mimo że tego dnia nie było słońca. Witraże na szybach były weselsze niż zwykle i swymi kolorami rozjaśniały korytarze niczym tęcza. Liv zmierzała prosto ku wierzy astronomicznej. Przypomniała sobie, że gdy byli na lekcji bardzo się jej tam spodobało i  stwierdziła, iż byłoby to dobre miejsce aby posiedzieć samemu w ciszy i spokoju. 
Stare drewniane schodki skrzypiały za każdym postawionym krokiem. Znała już ten zgrzyt, ponieważ wchodziła tędy na astronomię, ale przy akompaniamencie krzyku pozostałych uczniów nie było to aż tak wyraźne. Znalazła się na szczycie. Był to dość duży balkonik w kształcie koła, z którego rozciągały się piękne widoki. Nagle zauważyła, że nie jest tutaj sama. Zza wielkiego słupa stojącego na środku wyłaniał się kawałek czarnej szaty z żółtą obwódką. Kto to mógł być? Utrzymując bezpieczną odległość zdecydowała się obejść słupek dookoła. 
-Willy? - zapytała ze zdziwienie i automatycznie się uśmiechnęła. Przed nią siedział wysoki puchon z burzą dredów na głowie. 
-Olivia! - jego głowa natychmiast zwróciła się w kierunku siostry. Wstał pośpiesznie i mocno wyściskał siostrę. - Nie widziałem Cię od początku roku. Ciągle chowasz się w lochach? - zapytał z nikłym uśmiechem. 
-Właściwie, to większość czasu. - w tej chwili zdała sobie sprawę z tego, że wcale nie potrzebowała samotności. Bardzo jej czegoś brakowało i właśnie teraz trafiła w sedno. Chciała spotkać się z bratem!
-Poznałaś tam kogoś fajnego? - spytał po naturalnej dla jego charakteru chwili zastanowienia. 
-Tak! - powiedziała z entuzjazmem Liv. - Jest sporo fajnych ludzi. Nel, Hanna, Alexa... - przez chwilę zastanawiała się, czy przy rozmowie o 'fajnych ludziach' nie wymienić imienia Simona, ale w ostatniej chwili powstrzymała się od tego wiedząc, że zacznie się głupie wypytywanie, czy coś go z nią łączy. - A tak właściwie... - zawiesiła na chwile głos - to co ty tutaj robisz? - Willly patrzył jej prosto w oczy, jednak biorąc pod uwagę to, że całe życie się z nim wychowywała, nie robiło to na Olivii żadnego wrażenia. 
-Potrzebowałem chwili dla siebie. Nie chcę ciągle siedzieć z ludźmi. - powiedział po czym dodał po chwili zastanowienia. - myślę, że jesteś tu z takiego samego powodu. - Liv kiwnęła głową, po czym coś jej się przypomniało.
-Dostałam się do drużyny! - wykrzyknęła radośnie. 
-Brawo! - Willy jakby trochę oprzytomniał - To rozumiem, że od teraz będziemy ze sobą rywalizować! - zaśmiał się. 
-Pewnie, że tak! Ale Slytherin i tak wygra!. - nigdy, zanim poszła do Hogwartu, nie sądziła, że kiedykolwiek wypowie takie słowa i to z  takim entuzjazmem. Zawsze chciała być w Hufflepuff'ie podobnie, jak jej rodzeństwo. Tak na prawdę, dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że cieszy się z wyboru tiary. Przez te kilka tygodni zdążyła się przywiązać do ciemnych, ponurych lochów i ciepłej atmosfery, jaka tam panuje. Zerknęła ukradkiem na brata i zauważyła, że nie jest on tak promienny jak zwykle. 
-Coś się stało? - zapytała. Tym razem to ona patrzyła mu głęboko w oczy. 
-Nie, skąd... - odpowiedział Willy z odrobinę wymuszonym uśmiechem. - Odprowadzę Cię do dormitorium. - po czym wstał i ruszył schodami na dół. Zdezorientowana, ale również pełna podziwu dla pomysłu uniknięcia rozmowy poszła za Willlym. Droga minęła w milczeniu. 
-Czarna magia! - powiedziała donośnym, stanowczym tonem Liv, kiedy stanęła przed gołą, surową ścianą. Drzwi otworzyły się ze zwykłym dla nich trzaskiem a Olivię ogarnęła fala śmiechu. 
-Co się stało? - zapytała Hanny, która ledwo łapała oddech. - Dlaczego wszystkim tak wesoło? 
-Bo...  - powiedziała głośno Hann łapiąc się za brzuch, aby nabrać powietrza. -  Bo Simon zapytał się Nel, czy chce z nim być! - wybuchła głośnym rechotem. Olivia uśmiechnęła się, ale nadal nie wiedziała, co w tym takiego zabawnego. 
-A najlepsze jest to. - dodała po chwili roześmiana koleżanka  i znowu docisnęła swoją przeponę. - że ona się zgodziła. - Liv w końcu zrozumiała, dlaczego im tak wesoło i ryknęła głośnym śmiechem. 
-Gdzie ona jest? - zapytała po chwili, gdy już odrobinę się uspokoiła. 
-Siedzą sobie razem. - Hanna też już mniej więcej opanowała swoje emocje. - Gdzieś na błoniach. Ale że z Simonem....?! - znów wybuchła. Liv przypomniało się właśnie, jak jeszcze niedawno uważała Simona Hodge za najprzystojniejszego faceta na świecie. Oczywiście usprawiedliwiała się szybko tym, że nie miała pojęcia jaki ma charakter, ale mimo wszystko nadal zanosiła się głośnym śmiechem. 
-Nel! - krzyknęła Olivia, zobaczywszy w drzwiach obściskujących się Nel i Simona. Jednak ona zrobiła naburmuszoną minę i ruszyła w stronę swojej sypialni. Jak ona mogła chcieć być z kimś takim jak.... jak on?! Liv nie mieściło się to w głowie. 

2 komentarze:

Obserwatorzy

Tekst

123 Lorem ipsum

Statystyka

Popularne posty