Lepiej być nie mogło...
Uczta skończyła się dość szybko. Po upływie niespełna godziny Olivia zauważyła jak większość starszych uczniów opuszcza Wielką Salę, cały czas wesoło gawędząc. Gdy wszyscy już wyszli, zostali tylko uczniowie pierwszych klas. Liv trochę się zaniepokoiła i zapytała siedzącego obok niej Simona:
-My nie wychodzimy? - była to jak na razie jedyna osoba z pierwszych klas, którą znała, także rozmowa z kimś innym była jak na razie chyba wykluczona.
-My nie wychodzimy? - była to jak na razie jedyna osoba z pierwszych klas, którą znała, także rozmowa z kimś innym była jak na razie chyba wykluczona.
-Nie wiem. - odpowiedział chłopak wyraźnie nie przejmując się tym, czy pójdą spać, czy może zostaną tu na wieki.
Świece unoszące się nad nimi, pod sufitem przypominającym niekończące się niebo powoli zaczęły dogasać, kiedy do ślizgońskiego stołu podszedł starszy, ale dość niski chłopak. Miał odrobinę za długą, czarno-zieloną szatę i krótkie ale kręcone włosy. Wyglądał raczej pogodnie. Omiótł szybko wzrokiem wszystkie osoby i powiedział niskim głosem :
-Cześć! Nazywam się Ryan Carter i jestem prefektem slytherinu. Teraz, jeśli pozwolicie, zaprowadzę Was do dormitorium.
Wszyscy niczym poparzeni gorącą wodą wstali od stołu. Podeszli szybko do uśmiechniętego chłopaka i ustawili się mniej więcej równo w pary. Ryan jeszcze raz zmierzył ich wzrokiem tak, jakby czegoś szukał i dał znak ręką, aby już ruszyć, po czym puścił się szybkim krokiem w stronę olbrzymich drzwi, a cały tabun ludzi ruszył za nim. Kiedy wyszli do znanej już wszystkim Sali Wyjściowej, skierowali się ku schodom prowadzącym w dół, jakby do podziemi zamku. Olivia rozglądała się po wszystkich ścianach nie kryjąc swojego zachwycenia. Obok niej szedł Simon, który również świdrował na wylot spojrzeniem wszystkie ruszające się obrazy i stare, obśrupane ściany. Doszli w końcu do długiego korytarza, który zdawał się być po prostu "ślepą uliczką". Blada, kamienna ściana świeciła pustkami i nie wyglądała na jakąś nadzwyczajną. Doszedłszy do końca zatrzymali się a prefekt znowu zaczął mówić:
-To jest wejście do waszego dormitorium nowe hasło brzmi.- tu odwrócił się do ściany i powiedział głośno i wyraźnie - Zakazany Las!.
Nagle, w jak dotąd pustej ścianie, pojawiły się kamienne drzwi, które z łomotem otworzyły się i oczom uczniów ukazał się krótki, ciemny tunel. Przeszli przez niego pojedynczo i znaleźli się w wielkim pokoju, całym utrzymanym w kolorystyce zielono-srebrno-czarnej. Skórzane kanapy i fotele zataczały półokrąg przy kominku z tlącymi się kawałkami drewna. Zimne ściany nadawały temu pomieszczeniu nastrój tajemniczości i surowości. Po dwóch przeciwległych stronach znajdowały się wąskie schody, prowadzące w górę a nad każdym z wejść widniał duży herb Slytherin'u.
-Chłopcy powinni udać się na lewo, a dziewczyny na prawo. Możecie również zostać tutaj, ale przed pierwszym dniem nauki radze się dobrze wyspać. Zostawię Was teraz. Dobranoc! - Ryan zniknął im z oczu. Tłum pierwszoroczniaków nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. Olivia stała chwilę w bezruchu i rozglądała się po pokoju. Nie tak go sobie wyobrażała, ale czuła, że podoba jej się to miejsce. Cisza była tak przeraźliwa, że dało się słyszeć trzaskanie drewna w dużym, czarnym kominku. W pewnym momencie Olivia usłyszała kroki dochodzące najprawdopodobniej ze schodów prowadzących do sypialni dziewczyn. Po chwili zobaczyła Hannę i Alexę idące wesoło w jej stronę.
-Hej Liv! Krzyknęła głośno Hanna. Jak Ci się tu podoba? Może być? - był to zdecydowanie ten sam szybki i pozbawiony spójności terkot, który słyszała rano na stacji.
-Jest super! - Olivia popatrzyła jej głęboko w oczy. Czyżby zamieniała się w swojego brata? Zostawiła te rozważania na kiedy indziej, bo druga dziewczyna zaczęła mówić.
-Idziesz do sypialni? Zaprowadzimy Cię. - tym razem usłyszała Alexę. Była ona mniej rozgadana niż Hanna, ale równie miło prowadziło się z nią konwersację Liv skinęła głowa i ruszyła za dziewczynami. Obejrzała się do tyłu i zobaczyła za sobą tłum gapiących się na nią dziwnie rówieśników, którzy nadal stali bezradnie na środku pokoju wspólnego.
-Jutro ich rozruszam. - powiedziała pewna siebie Hanna widząc jak Olivia patrzy na nich ze współczuciem. Odwróciła wzrok i poszła do góry po wąskich schodkach.
Na górze znajdował się mały korytarz z siedmioma drzwiami. Widniały na nich tabliczki z napisami typu "klasa I", "klasa II", itp.
-Tutaj się rozdzielimy - zagadnęła Alexa i razem z koleżanką udały się do pomieszczenia z nazwą "klasa II". Olivia została sama i po chwili namysłu otworzyła drzwi z tabliczką "klasa I". Stało tam 6 łóżek. Wszystkie miały czarną pościel i zielone baldachimy. Ściany były pomalowane na szaro, co nie dawało aż tak mrocznej atmosfery jak w pokoju wspólnym. Między łóżkami znajdowało się duże okno. Olivia z ciekawości podeszła do niego.
Zobaczyła piękne gwieździste niebo i olbrzymi srebrny księżyc. Oderwała się na chwilę od tego widoku, ponieważ usłyszała kroki po schodach. Pośpiesznie usiadła na łóżku, otworzyła swój kufer i udawała, że się rozpakowuje.
Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Nel Lestrange. Widział ją już na ceremonii przydziału. Miała krótkie czarne włosy związane mimo wszystko w mały kok i duże niebieskie oczy.
-Cześć! - powitała nową współlokatorkę - Jestem Olivia Pringle.
-Nel Lestrange. Fajnie się poznać. - i podeszła do łóżka obok Liv.
-Nie jest tak źle, prawda? - zagadnęła czując, że niezręczna cisza znów ogarnęła cały pokój.
-Jest OK. - rzuciła krótko dziewczyna. - Widzę, że zdążyłaś się tu szybko z kimś zakolegować. Nie chcesz mnie z nim poznać?
-Pewnie! Alexa i Hanna są bardzo fajne. Przez przypadek się poznałyśmy ale...
-Ale mi chodzi bardziej o Simona! - przerwała Nel, a na jej policzkach pojawiły się wielkie różowe rumieńce. Olivia uśmiechnęła się do niej. W brzuchu poczuła ucisk zawodu. To nie sprawiedliwe. Ona pierwsza poznała Simona. Jej się podobał. Czy to w ogóle możliwe, żeby wolał tą czarnowłosą dziewczynę kojarzoną jedynie ze śmierciożercami, niż ją?! Przebrała się w piżamę, położyła do łóżka i starała nie myśleć o małym incydencie, który przed chwilą ją spotkał. Miał nadzieję, że zaraz obudzi się pierwszego września w swoim własnym domu i okaże się, że to wszystko było snem.