niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 9.


Ach ten quidditch...

Po długim, ale nie tak ciężkim tygodniu nadeszła sobota. Wszyscy ślizgoni byli bardzo podekscytowani dzisiejszymi sprawdzianami do drużyny. Olivia tak bardzo chciała grac jako obrońca, że nie ukrywała swojego podniecenia. Weszła  do Wielkiej Sali w bardzo radosnym nastroju, jak chyba jeszcze nigdy od początku roku. Nie była już tak skryta jak wcześniej. Hanna i Alexa powitały ja gorącym uśmiechem. Siadła na swoim stałym miejscu i zabrała się za jedzenie płatków.
-Sądzisz, że się dostaniesz? - zapytała po chwili Hanna.
-Mam nadzieję. Zawsze w domu grałam w quidditcha. - zawiesiła na chwilę głos - Jeśli w ogóle można nazwać to grą. Wybieraliśmy między sobą na jakiej pozycji chcemy być. - Hanna, która nigdy nie grała w ten sposób słuchała jej z zainteresowaniem. - To znaczy Willy mówił nam gdzie mamy grać i zawsze wychodziło, że on i Adrian byli ścigającymi a ja obrońcą i podawali sobie a ja broniłam. - Olivia patrząc na zdumiona minę Hanny, której nie mieściło się to w głowie dodała - Było całkiem fajnie.
Alexa wcale nie interesowała się ich rozmową o quidditchu. Raczej nie była dobra w tej grze. Jadła więc powoli swoje śniadanie, a kiedy Olivia skończyła opowiadać zapytała spokojnie:
-O której zaczyna się ten wasz sprawdzian?
- Za godzinę. - odpowiedziała wesoło Hanna, po czym dodała - przyjdziesz popatrzeć?
Alexa zmierzyła ją swoim spojrzeniem po czym powiedziała rezolutnym głosem:
-Muszę odrobić zadania domowe na eliksiry. - Hann wzruszyła ramionami i zaczęła zajadać się swoimi tostami. 
Słońce już wzeszło wysoko i oblało złotym blaskiem całą Wielką Salę, wlewając się przez okna jak zbyt dużo Felix Felicis. Wszystkie twarze przy stole ślizgonów były roześmiane, ale zarazem przejęte. 
-Idziesz? - zapytała po chwili Hanna, skończywszy śniadanie. 
-Tak. - Olivia chciała już jak najszybciej mieć to za sobą, ale czegoś cały czas jej brakowało. Skierowała wszystkie myśli na to, żeby poszukać owej zguby i oto znalazła...- Nel! - wykrzyknęła  - Wiedziałam, że kogoś jeszcze brakuje. Ona też chciałaby być w drużynie. 
Alexa i Hanna popatrzyły na nią dziwnie. Nie wiedziały, dlaczego tak się tym przejęła. 
-Zaraz się znajdzie. - powiedziała spokojnie Alexa. Wstały od stołu i ruszyły w kierunku dormitorium. Im bliżej były długiego korytarza, tym mniej promieni słonecznych oplatało ich włosy. W końcu zeszły na dół i stracili z oczu piękny słoneczny dzień. Cały tunel oświetlony był jedynie kilkoma pochodniami, co dawało efekt tajemniczości i surowości. Weszły szybko do pokoju wspólnego i rozejrzały się. 
-Gdzie ona jest? - zapytała Olivia tym razem z większym zniecierpliwieniem. - Dobra... Idziemy na boisko. Jak jej zależy, to sama do nas dołączy.
-Idziesz z nami Alexa- Hanna z nadzieją, że zmieniła zdanie zapytała ją raz jeszcze.
-Nie - odpowiedziała konsekwentnie trzymając się swojego zdania Alexa, więc zostawiwszy ją wyszły i znowu kroczyły długim, ciemnym korytarzem. Przeszły po stromych, krętych schodach i znowu ta znajoma fala słońca całe je oblała. Skierowały się ku drzwiom wyjściowym i po chwili były już na błoniach. 
-Czekajcie! - z tyłu dobiegł ich odrobinę zdyszany głos. Odwróciły się i dostrzegły Nel, biegnącą ku nim z wystawioną ręką. 
-Gdzie byłaś? - Olivia zapytała dość pretensjonalnie bez zbędnych powitań. 
-Ja...-zawiesiła na chwilę głos. - Ja byłam z Simonem. - policzki oblały jej się różowym rumieńcem. 
-Z SIMONEM? - zapytała z niedowierzaniem Hanna - Naszym Simonem? - powtórzyła raz jeszcze.  Nel kiwnęła tylko potakująco głową. A obie jej koleżanki wybuchły głośnym śmiechem.
Olivii nie mieściło się w głowie, jak ktoś tak zabawny, jak Nel, mógł polecieć na kogoś tak irytującego i denerwującego, jak Simon. Prawda, kiedyś jej się podobał, ale wtedy go nie znała, nie wiedziała jaki jest, zwracała uwagę tylko na wygląd zewnętrzny i nie liczyła się z tym, co miał w środku. 
Po pięciu minutach doszły do  szatni. Był to niewielki drewniany  "domek" z dwoma małymi okienkami. W środku, na każdej ścianie widniało wiele haczyków, na każdym zawieszony jeden strój do quidditcha w barwach Slytherinu, z numerkiem gracza. Po prawej stronie widniały małe drzwi, które jak później się okazało kryły za sobą magazynek, gdzie znajdowały się wszystkie kije, piłki i inne potrzebne sprzęty. 
-Musimy ubrać szaty - powiedziała Hanna patrząc na zakłopotane miny Nel i Olivii. 
-Przecież jeszcze nie jesteśmy w drużynie. - odparła Liv. 
-To nic - wytłumaczyła szybko Hanna - stroje na sprawdzianie musi mieć każdy niezależnie od pozycji, funkcji i  tego, czy był wcześniej w drużynie. Przyszłyśmy odrobinę wcześniej, żeby zająć te najlepsze. 
Na twarzach dziewczyn pojawiły się uśmiechy znaczące, że już rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi. Olivia rozglądnęła się wokoło i dorwała mało zniszczoną szatę z wielkim numerem 6. Reprezentacyjnie skierowała się w stronę koleżanek. 
-Może być? - zapytała z lekką niepewnością. 
-Świetnie - wykrzyknęła Hanna nie dając dojść do głosu Nel. Wstała i poprawiła jej coś z tyłu - teraz Idealnie. - dodała teatralnym głosem i usiadła z powrotem  na swoje miejsce.Po chwili, gdy wszystkie trzy były już ubrane, do szatni zaczęło się schodzić o wiele więcej ślizgonów. Poznała wśród nich między innymi Amy Li i Alex'a Cathville'a - nowo mianowanego kapitana ich drużyny. Był to dość niski chłopak z burzą puszystych blond włosów i niemal czarnymi oczami. Wszedłszy do szatni chwycił pierwszą lepszą szatę i z zadziwiającą szybkością założył ja na siebie. Przełożywszy ją przez głowę, szybko zmierzwił wszystkie piórka na głowie, aby przypadkiem mu nie oklapły i nadal miały swój artystyczny nieład.Spojrzał po chwili na zegarek, po czym powiedział łagodnym tenorem. 
-Moi drodzy, idziemy po miotły i raz raz na boisko. - dało się usłyszeć w tym krótkim zdaniu tyle optymizmu i dobrej energii, ile Olivia nie zauważyła w sobie przez całe życie. Przepchała się przez zgraję ślizgonów do schowka i złapała pierwszą miotłę, jaka wpadła w jej rękę, po czym wyszła razem z innymi na zewnątrz. 
Boisko było ogromne. Wielkie trybuny ułożone w owal ogradzały całe pole do gry od rozciągających się nie wiadomo jak daleko błoni. Podeszli na sam środek i ustawili zwartą grupą przed kapitanem.
-Witajcie na pierwszym spotkaniu naszej drużyny. - przemówił tym samym, ciepłym głosem. - Chciałbym sprawdzić co potraficie, także stańcie teraz pozycjami na jakich chcecie grać, abym wiedział, za co mam się zabrać. Olivia rozejrzała się i podeszła do wielkiego chłopaka, który stał na prawo od niej. 
-Hej. - powiedziała niepewnie - czy ty chcesz być obrońcą? - siliła się, żeby jej głos brzmiał bardzo ambitnie, bo wyszukane słowa i taki ton robią zazwyczaj lepsze wrażenie. 
-Ta. - odpowiedział je od niechcenia chłopak i przełożywszy miotłę na drugie ramie podał jej rękę - Rudolph  Pritchard.
-Olivia Pringle -  przemówiła tym samym rezolutnym tonem i uścisnęła mu dłoń. 
-Doskonale! - wykrzyknął wesoło Alex. - Mamy dwóch chętnych szukających i dwóch kandydatów na obrońców. Niestety jest odrobinę za dużo pałkarzy i ścigających. No więc dobrze. Zacznijmy od tego, że wszyscy, którzy chcieli by być na tych dwóch pozycjach wsiądą na miotły i przelecą się od jednego, do drugiego końca boiska. 
Liv patrzyła współczująco na niektórych znajomych ze swojego rocznika, którzy po pierwszej lekcji latania, mimo szczerych chęci nie potrafili zbyt wiele, więc chwiejąc się na wszystkie strony, powoli lecieli przed siebie. W pewnym momencie skierowała wzrok na Hannę i Nel, które z dużym luzem leciały blisko siebie trzymając się jednego wyznaczonego szlaku. 
-Wracajcie! - krzyknął kapitan widząc, że wszyscy w miarę możliwości pokazali już na co ich stać. - Ty, ty i ty. - wskazał palcem na trzech chłopaków z pierwszej klasy. - Nie umiecie jeszcze dobrze latać, więc przykro mi, ale przyjdźcie za rok i wtedy coś pomyślimy. - uśmiechnął się do nich promiennie, ale oni z naburmuszonymi minami odeszli w stronę szatni, a Alex przemówił ponownie. - Pałkarzom poszło lepiej, ale musimy wybrać tylko cztery osoby. Hmmm. - zamyślił się utkwiwszy wzrok w grupce ludzi z kijami w rekach. Pokazał palcem na jedną dziewczynę i zapytał - Vicki Diggle? - kiwnęła potakująco głową. - Jesteś co prawda w drugiej klasie, ale niestety będę musiał cię pożegnać. - zawiedziona Vicki zarzuciła włosami i odeszła szybko od reszty ślizgonów. - Fantastycznie! Teraz mamy już dwie drużyny. Mam nadzieję, że zasady są wszystkim dobrze znane, bo zagramy sobie malutki meczyk. Podzielę was na dwie drużyny, a sam będę obserwował waszą grę i na końcu wybiorę stały skład. 
Olivia  nie była w drużynie ani z Hanną, ani z Nel. Miała za to Amy, która starała się o pozycję szukającego. 
-Gracze na miotły! - rozległa się komenda i wszyscy oderwali się od ziemi. Liv nigdy przedtem nie grała na tak dużym boisku, ale za to była pewna, że jeśli chodzi o quidditcha, ma to we krwi. 
Kafel ruszył do góry i ścigający natychmiast rzucili się na niego. Pierwsza złapała oczywiście Hanna, która zaraz podała go jakiemuś dużemu ślizgonowi z jej drużyny. Teraz wielki napastnik pędził z "powgniataną" piłką w stronę trzech pętli, których broniła Olivia. Pochyliła się odrobinę nad trzonkiem miotły i nie spuszczała z oczu piłki. Ślizgon oddał strzał, ale Liv w pięknym stylu go obroniła. 
Mecz skończył się po niecałej godzinie. Zmęczeni gracze wrócili z powrotem na ziemię aby usłyszeć, czy są na tyle nieźli, aby stanowić nowy skład drużny. 
-Całkiem nieźle. - powiedział Alex, który wylądował ostatni. - Ale niestety muszę wybrać najlepszych i mam już swoich faworytów. 
Początkowo silny i wielki Rudolph Prithard okazał się po prostu kimś, kto nie umie ani trochę grać. Olivia była zatem pewna, że dostała się do drużyny. Czekała tylko co z resztą. 
-Skład przedstawia się następująco: Jako szukający grać będzie Amy Li , która pierwsza złapała znicza. Obrońcą zostaje Olivia Pringle. - popatrzył na nią i lekko się uśmiechnął. - Sprawa najtrudniejsza, czyli pałkarze. Do drużyny wchodzą Alfie Shelly i Joe Grant.- Olivia szybko spojrzała w stronę Nel, której twarz trochę pobladła. - Ścigający w tym roku to: Hanna Riddle, Toby Combes i Alex Cathville, czyli ja. - zaśmiał się po cichu. - Reszta oczywiście znajduje się na liście jako skład drugi, czyli rezerwa. Ogłoszenie o pierwszym treningu znajdziecie na tablicy ogłoszeń w naszym dormitorium, a póki co dziękuję za przybycie i miłego dnia. 
Rozległ się gromki aplauz i zgraja zielonych szat ruszyła w stronę szatni. 
-Nel będzie dobrze.-pocieszała ją Olivia w drodze do dormitorium. 
-Pałkarze najczęściej się zmieniają, bo któryś w końcu dostaje tłuczkiem i dalej nie może grać. - Hanna też próbowała coś zdziałać, ale Nel miała nachmurzona twarz i była w nie najlepszym nastroju. Bardzo zależało jej, aby dostać się do drużyny.
Przeszedłszy przez długi korytarz weszły do ciemnego dormitorium. Było w nim więcej osób niż zwykle a wszyscy świętowali wybranie nowej drużyny. Wszystko działo się tak szybko, że Liv prawie nie zauważyła, iż Nel zaraz po wejściu pobiegła do siedzącego na kanapie Simona i zaczęła się z nim przytulać. 
-Chodź do góry powiemy Alexie. - zaproponowała Hanna, wiedząc, że jej przyjaciółka na pewno nie siedzi w pokoju wspólnym razem z innymi. 

5 komentarzy:

Obserwatorzy

Tekst

123 Lorem ipsum

Statystyka

Popularne posty